A ja jestem sama od roku. Po dlugim zwiazku. Rozwodzie. Ciezko mi z tym. Ale nie umiem zaufac kolejny raz. Probowalam i nie umiem:( Jedyna osoba ktorej zaufalam jest w zwiazku i jest moim przyjacielem. Jego sie nie boje. Ale zdaje sobie sprawe ze kiedys bede musiala. Chce miec rodzine, dzieci.. Ale nie wiem jak. Jak sie przekonac do mezczyzn? Rozwód – temat rzeka. Tak po prawdzie nie mam zamiaru o nim pisać w obszerny sposób. Nie o tym jest blog, nie o tym ma być zakładka Wydziaranej Macochy. Więc po krótce; rozeszłam się z moim ex po 10 latach znajomości, prawie 7 latach po ślubie. Nie było to bezbolesne i nie obeszło się bez łez, dramatów i innych takich. Rozstanie nie było „ładne”, rozwód już był lekki. W UK istnieje odpowiednik rozwodu z orzeczeniem o winie czyli „unreasonable behaviour”. Piękno brytyjskich rozwodów tkwi w fakcie, że przez cały proces ani razu nie musisz postawić stopy w sądzie. Oczywiście tak długo jeśli dobrze się dogadacie, ale ogólnie wszystko idzie drogą pisemną, na wszystko jest jakiś formularz i dokument. Piękne, nie budzi emocji, daje dystans, nie rozdrapuje starych ran, nie doprowadza do kolejnych konfrontacji i daje nam możliwość odbudowywania siebie bez ciągłego spoglądania na drugą stronę przez rzędy sądowych ławek. W wielkim skrócie: rozeszliśmy się na początku drugiego kwartału roku, w sierpniu już mieszkałam 650 km dalej w Edynburgu, a w kwietniu kolejnego roku oficjalnie byłam rozwódką. Obydwoje jesteśmy szczęśliwi i mam nadzieję, że mój eks jest tak samo zadowolony z życia jakie teraz ma. Kropka. Koniec tematu. A co po rozwodzie? Do sedna! Moje ciało. Wiem jak pokrętnie i dziwnie to brzmi ale tak jest. Gdzieś w trakcie małżeństwa potraciłam się w świadomości własnego ciała i wyglądu. Zawsze miałam tendencje do kilku kilogramów w gratisie. Do końca nie jestem pewna, ale w którymś momencie po przeprowadzce do UK moja waga dobiła do 80kg, a potem już było z górki. Mogę winić tabletki antykoncepcyjne, złą dietę, brak odpowiedniej dawki ruchu, depresje, brak motywacji itd. Prawda jest taka, że dzisiaj winie tylko siebie. Ale kilka lat temu winiłam społeczeństwo za…. No za co? Za brak akceptacji dla puszystych ludzi. Mówiłam sobie: „nie ma znaczenia jak wyglądam, liczy się wnętrze” lub „No i co z tego, że mam kilka ekstra kilogramów skoro jestem lubiana, mam poczucie humoru i fajnie się bawię”. No i przyszło rozstanie, moment kiedy zaczęłam przewartościowywać swoje życie i siebie. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem pulchna. Jestem gruba i zaniedbana. Nie jestem szczęśliwa, utrzymuje swoje życie w nadmuchiwanej przez własne kompleksy bańce wymówek. No i co? Kupiłam adidasy, dresiaka i voucher na 10 zajęć bootcamp. Katorga, męczennictwo, znęcanie się nad ludźmi 😉 Przeszłam detoks, po którym od nowa zbudowałam mój związek i miłość do jedzenia, jednocześnie zachowując szacunek do mojego ciała. Zaczęłam biegać, dalej tego nienawidzę i nigdy tego nie polubię, ale skupiłam się na osiągnięciu celu. Najpierw był to 1km, potem 2km, potem 1 mila w 10 min i tak dochodząc do 5km, 7km i 10km. Pokochałam ciężary i sztangę. Przestałam bać się wysiłku i zakwasów, mało tego zaczęłam je celebrować jako nagrodę za dobrze wykonaną pracę. Razem z rosnącym dystansem, większym ciężarem sztangi, dobrym żywieniem i wykonaną pracą leciały centymetry i kilogramy. Z wagi 103kg zeszłam do 73kg. Dlaczego pisze o tym jako pierwszej rzeczy? Nie po to żeby się chwalić, dzisiaj jest mi wstyd, że rozumna, zdrowa, dojrzała kobieta, mogła doprowadzić się do takiego stanu. Piszę o tym dlatego, że to były drzwi które otworzyły mi drogę do wielu miejsc, do wielu stanów, do emocji, do tego miejsca w którym dzisiaj jestem Nauczyłam się porządnie jeździć autem. Kiedy się rozchodziliśmy, prawo jazdy miałam już od ponad roku, ale jeździłam wtedy kiedy musiałam i z reguły krótkie dystanse. Po rozstaniu, nie było mojego ex żeby wozić mi najlepsza przyjaciółka, mieszkała 40 minut jazdy autem zahaczając o przerażającą obwodnice M25 pod Londynem lub centrum Londynu. Nie było opcji – musiałam jeździć. Od sierpnia normą dla mnie stały się wycieczki Edinburgh – Londyn – 400 mil. Pokochałam jazdę autem, nikt nie siedział obok i nie zwracał mi uwagi na prędkość, układ rąk na kierownicy, odległość od krawężnika i na ile razy parkuje. Podrapałam auto chyba 10 razy. Za to ogarnęłam regularne sprawdzanie auta na drogę, opony, płyny, bezpieczniki i inne takie. Nikodem uwielbia ze mną jeździć, jestem dobrym i dynamicznym kierowcą. Jeżdżą ze mną jego dzieci, a to oznacza, że jestem warta zaufania. Zaczęłam zwiedzać Brak drugiej połówki wypełniającej mi czas. Wolność i posiadanie tylko kilku talerzy i kilku widelców, podarowały mi więcej czasu. Fakt, że postanowiłam wrócić na dobre do Szkocji i nigdy więcej nie zawitać,na dłużej niż kilka dni, do Londynu zmotywował mnie do zrobienia sobie „London bucket list”. Rozpisałam sobie co warto, co trzeba i co chce zobaczyć w Londonie. Muzea, ogrody, parki i takie tam. Pojechałam do okolicznych wartych zobaczenia miasteczek. Odwiedziłam Cambridge, Oxford i Bath. Zakochałam się od nowa w aparacie i uczyłam się kochać czas sam ze sobą, dobrze bawić się samemu ze sobą. Cholernie trudny proces. Polubiłam seks Tutaj po krótce. Nie było tego za wiele w moim życiu małżeńskim. Razem z odbudową świadomości własnego ciała i zmianami które w nim zachodziły, odzyskiwałam też potrzebę bliskości i budziła się od nowa moja seksualność. Nie żebym spała z kim popadnie, ale kilku mężczyzn spotkałam na swojej drodze zanim poznałam Nikodema. Wypracowałam „normalność”. Straciłam pewność siebie, żeby ją zbudować od nowa. Kolejny raz pokrętnie, już tłumaczę bo to proste. Pracowałam z psychologiem. Po rozstaniu pracowałam z psychologiem zajmującym się tylko związkami, początkowo miało być to docelowo aby związek odbudować, jednak bardzo szybko okazało się, że podświadomie nie chciałam starego naprawionego związku. Chciałam naprawionej lub nowej Klaudii. Pięć spotkań z panią psycholog i zdawało mi się, że jestem zajebista… Z nowym związkiem z Nikodemem, zaczęły wychodzić stare problemy, nieprzepracowane tematy, zakopane płytko pod ziemię problemy i schowane pod dywanem kompleksy. Trafiłam z polecenia na Magdę, prowadzącą gabinet online PsycheTee. Wspaniały profesjonalista, kupa ciężkiej pracy z mojej strony i dzisiaj Magda nie jest już tylko moim psychologiem ale i przyjacielem oraz coachem. Zawsze mogę do niej wrócić i pogadać. Tak po prawdzie punkt 1 i punkt 5 powinny być zaraz obok siebie. Ciało i głowa są ze sobą tak silnie związane, że bez pracy nad głową nic nie osiągniesz ze swoim ciałem i odwrotnie. Pracując nad głową i jednocześnie zaniedbując ciało nie masz szans osiągnąć sukcesu. Są tacy, którzy mówią że jelita są naszym drugim mózgiem. Dzisiaj w 100% się zgadzam. Bez psychologa nie byłabym tu gdzie jestem! Kariera i wielowymiarowy rozwój. Uwierzyłam w marzenia. Tak. Od nowa zaczęłam marzyć. Kryptowaluty, inwestycje, podróże i zmiana w mojej karierze. Marzenie o policji, które nie jest już marzeniem. Przepiękne uczucie, nie tylko marzyć i śnić ale to robić i się spełniać! Przed rozwodem byłam “nałogowym poddawaczem”. Mój eks nie był też mistrzem motywacji, a ja przez wszystkie lata wyrobiłam w sobie paskudny nawyk odpuszczania przy pierwszych większych trudnościach. Wiele razy od osób z mojego najbliższego otoczenia, teoretycznie tych którzy powinni mnie wspierać słyszałam słowa “Jeśli teraz nie dajesz rady to co będzie potem” . Myślę, że największym krokiem, takim milowym było odcięcie się od kilku toksycznych znajomości i taki mentalny i cielesny reset. Kolejny raz, gdyby nie praca nad ciałem i głową (to przede wszystkim) to dzisiaj bym pewnie imprezowała,spała z przypadkowymi facetami i ciągle żyła z dnia na dzień myśląc, że jestem szczęśliwa. Dzisiaj marze i nie boje się realizować i wdrążać w życie moich marzeń. Rozwijam się w każdym kierunku. Chce nauczyć się wspinać, może mówić w innym języku (wrócić do Francuskiego, kiedyś byłam biegła w tym języku), kupiłam książki o SEO i tworzeniu stron, chce łamać stereotypy o byciu macochą, chce pisać, chce być Policjantką, chce codziennie ulepszać mój związek itd itp… Nie kończąca się lista, która już nigdy nie skończy się chceniem, ale realizacją. Remonty, domowe naprawy i inne takie. Z kupnem własnego mieszkania przyszły nowe obowiązki. W domu moim i mojego eks to on wszystko robił. Nie dlatego, że ja nie chciałam, raczej dlatego, że on to zawsze mógł zrobić lepiej. A tu nagle swoje 4 kąty, i co? Nie ukrywajmy, nie stać mnie było na wynajęcie pana złotej rączki do wszystkiego… Okazało się, że ja to lubię! Uwielbiam zakupy w sklepach budowlanych, próbowanie nowego modelu szlifierki lub wiertarki to sama frajda. Zanim się spostrzegłam miałam w swojej szafce cały zestaw narzędzi, łącznie ze szlifierka, wycinarką, zestawem do kładzenia paneli i zszywaczem przemysłowym. Nauczyłam się kłaść panele, szlifować ściany, kładzenia gładzi szpachlowej, wymieniać zamek w drzwiach . Sama zaprojektowałam i wykonałam ścianę z desek z paneli. Dalej nie ogarniam i nie kwapię się do hydrauliki i elektryki, ale sama przetkam zlew, wymienię kontakt, czy włącznik światła. Jedno z przyjemniejszych uczuć jakie miałam okazję doświadczyć: SAMODZIELNOŚĆ. Nie chodzi o to, że potrafię sama sobie rachunki zapłacić i zakupy zrobić, chodzi o to że kiedy coś się dzieje, nie wpadam w panikę, nie otwieram książki telefonicznej i nie szukam kogoś do pomocy. W spokoju siadam i myślę : ile z tego mogę zrobić sama, czego będę potrzebować, a dopiero później, jeśli nie ma opcji, proszę o pomoc. Może to brzmieć niedorzecznie dla niektórych, ale dla mnie to oznaka, że ogarniam swoje podwórko. Nikodem No co tu dużo mówić. Gdybym się nie rozwiodła to bym nie poznała Nikodema. Tutaj nie ma co rozwijać. Tak miało być. To miejsce, ten moment, ten czas. Splot wielu wydarzeń w moim i jego życiu spowodował, że mogliśmy siedzieć razem w domku moich dziadków z jego dzieciakami na wakacjach i kreować wspólne wspomnienia, możemy się wspierać i spełniać marzenia. To on nauczył mnie tego, że “Sky is the limit”, a ja dołożyłam do tego swoje “you make me so high, that I can reach the sky!” Przed sądem miałem orzeczenie o rozwodzie . Na temat majątku nieco później ( nie było rozdzielności ) i to z inicjatywy jej. Mieszkanie zostało moje ale ją mam w hipotece , ustanowiliśmy notarialnie i płacę w corocznych , ustalonych ratach. Było bez prawników choć wiem że moja była się konsultowała w tej sprawie.
Witam serdecznie! Rozwód (przemyślany, chciany, niechciany) bez względu, jaki by nie był, zawsze oznacza rozstanie, dlatego towarzyszy mu zazwyczaj wiele negatywnych emocji, np. wątpliwości, obawy, czy postąpiliśmy słusznie, czy teraz w pojedynkę sobie poradzimy. Pojawia się żal, smutek, przygnębienie, czasem tęsknota, wspomnienia dobrych chwil z przeszłości. Tych emocji po rozstaniu – pozytywnych, negatywnych, ambiwalentnych – jest czasem tak dużo, że trudno je zrozumieć, zaakceptować, połączyć ze sobą, uzasadnić. Napisała Pani, że jest świeżo po rozwodzie, zatem nic dziwnego, że czuje się Pani „dziwnie”. Znajduje się Pani w nowej dla siebie sytuacji, która potencjalnie jest kryzysowa. Jeżeli trudno Pani zrozumieć samą siebie, stała się Pani płaczliwa, trudno Pani normalnie funkcjonować, to radzę skorzystać Pani z pomocy psychologa/psychoterapeuty, który pomógłby Pani uporządkować pewne sprawy w swoim życiu, z którym mogłaby Pani przepracować rozstanie z mężem i zaakceptować pojawiające się uczucia. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Daj facetowi żyć i przeżyć żałobę/stratę po swojemu. 9 Odpowiedź przez SonyXperia 2018-02-25 21:32:24 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-02-25 21:32:56) SonyXperia

Witam wszystkich... Jestem tu po raz pierwszy... Dziś nie mam weny twórczej...ale chciałbym się czymś podzielić z wami.. Jestem już 20 dni po rozwodzie ...trwał 40minut.... za porozumieniem... I właśnie ot tak w 40 minut przekreśliłem 7 lat związku małżeńskiego..... Zacznę od początku.. całe życie robiłem wszystko by było bardzo dobrze ...aż tu wyszło że ŻONA MNIE ZDRADZIŁA.... Podejrzewałem już kiedyś coś takiego nawet mi się przyznała ale później się wyparła po roku powtórka z rozrywki..zdrada... Po tym kazałem jej złożyć papiery rozwodowe.. Jest po wszystkim a ja nie umie sobie z tym poradzić ...mimo że jestem ogolnie twardym gościem.. Na domiar tego pracowałem u teścia więc wszystko się zawaliło....Teraz po raz kolejny jestem kierownikiem dużej gastronomii i niby jest ok... Na poczatku nienawiść...straszna nienawiść ....jak mogła ,.....później juz nie a teraz to nawet myśli o pojednaniu ... mimo rozwodu... Myśli które kłebią się w głowie każdego dnia ....we śnie i w dzień.... i częściej niż okazjonalnie alkohol stany depresji... i tak to wygląda .... Jak sobie z tym poradzić ....mam "nową" kobietę ale nic do niej nie czuję tylko seks nie mógłbym jej oszukiwać więc jej powiedziałem o tym i jest ok... wspólnie spędzamy czas weekendy i w ogóle ...ale dalej myśli się kłębią i nic nie pomaga ....Jak sobie z tym wszystkim poradzić ....PISZCIE BARDZO PROSZĘ .. Weź facet se daj spokój z pojedywaniem się Żonka Cię zdradziła, wzieliście rozwód i basta. Zacznij żyć swoim życiem, nie rozmyślaj o przeszłości o tym że zmarnowałeś 7 lat (w gruncie rzeczy mógłbyś zmarować więcej więc nie ma jeszcze tragedii). Wyjdź do ludzi i daj się poznać a na pewno za jakiś czas poznasz kogoś interesującego i ciekawego. Głowa do góry, odpędzisz te chmury ^^ Alkohol nie jest dobrym towarzyszem na dłuższą metę. Jest strasznie samolubny i często "odgania" przyjaciół i bliskich od swojego partnera trudny temat... jestem chyba troche młoda (22) i mało doświadczona w TYCH sprawach.. ale fajnie ze tu napisałeś! nie zniechęciaj sie tym ze nikt nie odpisuje..jest już puźno. A na pocieszenie napisze Ci ze jest u pełno madrych kobietek kóre napewno Cię nie zawiodą, podniosa Cię na duchu.. i coś poradzą! Ja osobiście mocno! trzymam kciuki żeby Ci się ułożyło dobranoc A nie masz jakiś kumpli? Wyjdź na miasto ,żyj tak jak przed małżeństwem. Naprawdę wiem ,że jest Ci ciężko ale spróbuj iść na jakąś imprezę czy coś w tym stylu. ZACZNIJ ŻYĆ !! Przecież ona nawet pewnie o tobie nie myśli tylko jest z jakimś kochasiem. Naprawdę nie warto układać sobie życie z kimś kto będąc w związku zdradza partnera. Drogi mezczyzno! Plec nie jest wyznacznikiem slabosci. Kazdy z nas moze miec takie chwile, ktore jak sam widzisz sprzyjaja depresji i popadaniu w nalogi. Odstaw alkohol, zajmij sie innym nalogiem, znajdz hobby, to zajmie Ci troche czasu. Nie jest dziwny fakt, iz myslisz o pojednaniu. 7lat razem, po rozwodzie zupelnie inne zycie. Po co sie zwiazales z kobieta, skoro nie czujesz do niej nic? Dlaczego kreujesz siebie takiego samego jak Twoja wlasna byla zona? jej o tej sytuacji. Twoja zona tez powiedziala o zdradzie. 2. Potem w koncu sie wyprzesz? Tak jak Twoja zona. 3. Nastepnym krokiem bedzie powrot do bylej zony? Tak jak Twoja zona powrocila do kroku nr 1. Robisz praktycznie ten sam blad co byla zona, tylko w innym odzwierciedleniu. Skoro sie z nia zwiazales, to jednak musiales cokolwiek do niej poczuc, z pierwsza lepsza przeciez nie uklada sie zwiazku. To nie jest tak, ze za zdrade trzeba nienawidziec, choc tak zwykle reagujemy. Trzeba dziekowac, ze w koncu sie uwolnilismy od kogos, kto tak bardzo nas ranil. Bylbys masochista gdybys wrocil. Malo Ci dwoch zdrad? Czy ta kobieta, z ktora jestes nie zasluguje na szczescie u Twego boku? Do uczuc nikogo nie zmusisz, mimo wszystko im dluzej z kims jestes, tym bardziej sie przywiazujesz i jednak rodza sie uczucia. Powinienes o tym wiedziec, skoro byles 7lat w zwiazku. Przypominasz mi troche Barbare z "Nocy i dni". Jest z jednym, ale marzy o drugim, choc na koncu okazuje sie, ze byla szczesliwa z tym jednym. mialam podobna szczescie ja "stracilam"tylko 3 wiesz co?nie moge nazwac ich straconym po rozstaniu stalam sie o wiele madrzejsza i duzo sie nauczylam i wiem,ze nie warto nawet myslec o osobie,ktora Cie tak zasade,ze jesli ktos mnie tak zranil i zostawil,to musi byc frajerem,wiec nie warto plakac za kims jak Ty jednak mialam mysli"niech tylko wroci do mnie...wszystko mu wybacze".teraz wiem,ze powrot bylby najwiekszym bledem mojego mi wtedy bardzo zle i czulam sie samotna,ale minal pewnien czas i wszystko zaczelo sie rozne etapy tak jak gleboka nienawisc,potem tesknote i poczucie,ze "taka milosc"juz nigdy mnie nie teraz wiem,ze tamto co bylo,bylo niczym w porownaniu z tym co mam jestem teraz w idealnym zwiazku z idealnym mezczyzna i jestem najszczesliwsza osoba na wiem,ze Tobie po pewnym czasie tez sie pamietaj nie pospieszaj tego co swoje musisz Ci powodzenia,bo wiem,ze potrafisz to sobie ulozyc-kazdy potrafi,tylko musi sie wiec powodzenia Ja także jestem jeszcze młoda, rozwodu na szczęście jeszcze nie przeżyłam, ale byłam w toksycznym związku, z którego się całe szczęście uwolniłam. Ale widzę to dopiero dzisiaj. A wtedy....Byłam z człowiekiem tak naprawdę nic nie wartym, który mnie krzywdził i traktował jak przedmiot. Dawałam mu wiele szans, za każdym razem z nadzieją i wiarą, że się zmieni. A potem znowu to samo. Mimo że mnie krzywdził, chciałam do niego wrócić. Nie widziałam(!), co tak naprawdę się działo. Byłam zaślepiona. Gdyby nie przyjaciele.....pewnie nadal bym w nim tkwiła. Z perspektywy czasu dopiero zobaczyłam co to był za człowiek i jaki toksyczny był ten związek. I codziennie dziękuję Bogu(!), że udało mi się z tego wyplątać, że zaczęłam nowe życie, znalazłam pasję, cieszę się życiem, czuję że żyję! I staram się doceniać każdą chwilę. Chciałabym pomóc, ale nie ma na to recepty, gotowego rozwiązania. Wiem, że to bardzo trudne. Na wszystko trzeba czasu. Ja potrzebowałam wielu miesięcy, żeby dojść do siebie. To co mi pomogło i mam nadzieję, że pomoże Tobie to to, że starałam spojrzeć się na to z boku. Spójrz z boku. Wyobraź sobie małżeństwo - obce małżeństwo i sytuację, jaka Was/Ciebie spotkała. Jak zachowuje się żona. Co o niej pomyślisz? Co pomyślisz o tym mężczyźnie? Co byś mu doradził? Co myślisz o całej sytuacji? Druga sprawa - myślę że znienawidzić jest najłatwiej. Wiem, mało to budujące. Ale nienawiść daje mnóstwo siły! A jej teraz potrzebujesz. Trzy - znajdź jakąś swoją pasję, hobby, coś czemu będziesz mógł się oddać, coś co Cię pochłonie. Mi to bardzo pomogło. Jeśli mimo to nie będziesz mógł sobie poradzić, ja bym pomyślała o kontakcie z psychologiem Mam nadzieję, że chociaż troszkę udało mi się pomóc. Pozdrawiam i życzę dużo SIŁY!!!! Ja też jestem młoda (21 lat).Mam za sobą i też przed sobą jeden poważny z kimś przez 3 lata,miłość wielka,jednak jeśli o uczucie się nie dba ono przygasa,rozdzielili nas rodzice mojego tolerowali mnie,twierdząc,że jestem zbyt atrakcyjna i zostawię ich syna prędzej czy później,dlatego robili wszystko abyśmy się nawet razem,ale nie mieliśmy życia i poddałam się,była to walka z zawalił studia,załamał się,bo naprawdę bardzo mnie się podniosłam i poszłam międzyczasie kogoś poznałam,kogoś za kim świata nie chciałam słyszeć o powrocie do pierwszej miłości,nie mogłam patrzeć na niego,za to,że pozwolił na to wszystko ze strony jego rodziców,ale nie mogłam kazać mu wybierać między sobą a jego rodzicami,w końcu nie byliśmy starał się mnie odzyskać,jednak nie pewnym czasie chłopak z którym byłam mnie słowa wyjaśnienia,bez słowa prostu zostawił mnie,bo wydawało mu się,że ja dla niego próbowałam zmienić miasto w którym studiowałam,wszystko. Oczywiście duma nie pozwalała mi zadzwonić do swojej pierwszej miłości a przede wszystkim do osoby,która zawsze starała się mnie chronić,której nie zawsze to wychodziło,ale zawsze była moim to moja mama,patrząc na to wszystko po prostu się o mnie bała i to ona roku rozłąki dziś jesteśmy dalej razem,wiele nas to nauczyło,przede wszystkim tym roku się zaręczamy,po studiach ślub. Swoje wiem na pewno,że nie warto palić za sobą mostów i skoro się naprawdę kochaliście to miłość przetrwa jednej strony przegrałeś walkę,ale może z drugiej strony ją nic nie jest jeszcze stracone?Pamiętaj póki świeci słońce zawsze jest nadzieja,nigdy nie jest za późno aby wszystko naprawić i zacząć od tylko wystarczy Ci siły do tego aby walczyć? Moi rodzice też zastanawiają się nad rozwodem, po 27 latach małżeństwa,od stycznia 2009 nie mieszkają razem. Mój ojciec też zdradzał mamę-od jakiś 15 lat.(ja mam niecałe 16) W sumie ona o tym wiedziała,czy tam miała jakieś podejrzenia,ale wygodniej jej było z dobrze zarabiającym mężem,w dużym pięknym domu,a nie tak jak teraz w bloku. Pewnie dalej żyli by razem gdyby nie ja i moje zdrowie-zaczęła się depresja, nerwica,problemy w szkole.. Wszyscy doradzali separację i tak się też stało. Ale wracając do Twojego przypadku- jeżeli raz czy więcej pojawiła się zdrada to już zawsze będzie się pojawiać.. Więc życie "razem" i męczenie się nie ma wg mnie sensu. Trzeba wybrać mniejsze zło. Ciężko cokolwiek powiedzieć, bo takie sytuacje bolą bardzo, hmm.. Dziękuję wam wszystkim za bardzo mądre i pomimo wieku niektórych was pań batdzo trafne rady.. Właśnie wrociłem z pracy.. Jutro postaram się więcej odp. na poszczególne posty Ale i tak bardzo dziękuję nie myslałem że będzie w was tyle zrozumienia .. Masz racje ..ale ja nie mam zamiaru się pojednywać !!! Nigdy!!! Chcę żeby tylko wszyscy mnie utwierdzali w tym przekonaniu ze nie choc i tak wierzę w swoj rozsadek . Dzięki Cytatadzia21 trudny temat... jestem chyba troche młoda (22) i mało doświadczona w TYCH sprawach.. ale fajnie ze tu napisałeś! nie zniechęciaj sie tym ze nikt nie odpisuje..jest już puźno. A na pocieszenie napisze Ci ze jest u pełno madrych kobietek kóre napewno Cię nie zawiodą, podniosa Cię na duchu.. i coś poradzą! Ja osobiście mocno! trzymam kciuki żeby Ci się ułożyło dobranoc Dziękuje za słowa otuchy póki co jeszcze nie jest dobrze ale od dłuższegho czasu przelewam to wszystko na fora i jest mi z tym lepiej NIGDZIE NIE DOSTAŁEM TYLE RAD I ODPOWIEDZI NA TEN TEMAT CO TU !!! DZIĘKUJE BARDZO Cytatproblemowa15 A nie masz jakiś kumpli? Wyjdź na miasto ,żyj tak jak przed małżeństwem. Naprawdę wiem ,że jest Ci ciężko ale spróbuj iść na jakąś imprezę czy coś w tym stylu. ZACZNIJ ŻYĆ !! Przecież ona nawet pewnie o tobie nie myśli tylko jest z jakimś kochasiem. Naprawdę nie warto układać sobie życie z kimś kto będąc w związku zdradza partnera Właśnie teraz to robię !!! Ale nie powiem żeby to jakos bardzo pomagało!!! Ale fakt nie mam zamiaru układać sobie z nią juz NIGDY chocby minuty zycia !!! A ja mam nadzieje ze ona mysli....i choć raz pomyśli i pożałuje .... Cytatmeow-meow Drogi mezczyzno! Plec nie jest wyznacznikiem slabosci. Kazdy z nas moze miec takie chwile, ktore jak sam widzisz sprzyjaja depresji i popadaniu w nalogi. Odstaw alkohol, zajmij sie innym nalogiem, znajdz hobby, to zajmie Ci troche czasu. Nie jest dziwny fakt, iz myslisz o pojednaniu. 7lat razem, po rozwodzie zupelnie inne zycie. Po co sie zwiazales z kobieta, skoro nie czujesz do niej nic? Dlaczego kreujesz siebie takiego samego jak Twoja wlasna byla zona? jej o tej sytuacji. Twoja zona tez powiedziala o zdradzie. 2. Potem w koncu sie wyprzesz? Tak jak Twoja zona. 3. Nastepnym krokiem bedzie powrot do bylej zony? Tak jak Twoja zona powrocila do kroku nr 1. Robisz praktycznie ten sam blad co byla zona, tylko w innym odzwierciedleniu. Skoro sie z nia zwiazales, to jednak musiales cokolwiek do niej poczuc, z pierwsza lepsza przeciez nie uklada sie zwiazku. To nie jest tak, ze za zdrade trzeba nienawidziec, choc tak zwykle reagujemy. Trzeba dziekowac, ze w koncu sie uwolnilismy od kogos, kto tak bardzo nas ranil. Bylbys masochista gdybys wrocil. Malo Ci dwoch zdrad? Czy ta kobieta, z ktora jestes nie zasluguje na szczescie u Twego boku? Do uczuc nikogo nie zmusisz, mimo wszystko im dluzej z kims jestes, tym bardziej sie przywiazujesz i jednak rodza sie uczucia. Powinienes o tym wiedziec, skoro byles 7lat w zwiazku. Przypominasz mi troche Barbare z "Nocy i dni". Jest z jednym, ale marzy o drugim, choc na koncu okazuje sie, ze byla szczesliwa z tym jednym. Nie patrzyłem na to w ten sposób/...... Cos w tym jest Wiem ze uczucia mogły by przyjść ale ja nie wiem kiedy to ona chciałaby szybciej . Fakt jest bardzo ładna ale to nie wszystko... na dodatek na wszystkie kobiety patrzę jeszcze [przez pryzmat tamtej!!! Jakas porazka ...... A wstyd teraz juz się przyznawać ale z "tamta " byłem szcześliwy to była jak ja myslalem jedyna ...... "az do smierci""" Cytatmiczipiczi mialam podobna szczescie ja "stracilam"tylko 3 wiesz co?nie moge nazwac ich straconym po rozstaniu stalam sie o wiele madrzejsza i duzo sie nauczylam i wiem,ze nie warto nawet myslec o osobie,ktora Cie tak zasade,ze jesli ktos mnie tak zranil i zostawil,to musi byc frajerem,wiec nie warto plakac za kims jak Ty jednak mialam mysli"niech tylko wroci do mnie...wszystko mu wybacze".teraz wiem,ze powrot bylby najwiekszym bledem mojego mi wtedy bardzo zle i czulam sie samotna,ale minal pewnien czas i wszystko zaczelo sie rozne etapy tak jak gleboka nienawisc,potem tesknote i poczucie,ze "taka milosc"juz nigdy mnie nie teraz wiem,ze tamto co bylo,bylo niczym w porownaniu z tym co mam jestem teraz w idealnym zwiazku z idealnym mezczyzna i jestem najszczesliwsza osoba na wiem,ze Tobie po pewnym czasie tez sie pamietaj nie pospieszaj tego co swoje musisz Ci powodzenia,bo wiem,ze potrafisz to sobie ulozyc-kazdy potrafi,tylko musi sie wiec powodzenia Liczę że tak będzie jedno tylko jest straszne że moja córunia Marysia , jest też jej córka i zawsze cos będzie mnie z nia łączyc..... Czekam na ten czas ...świety czas.... czas spokoju nowego uczucia ...uczucia w które na chwile obecna nie wierze.. Mam nadzieje że kiedys zaczne ...tj Ty..... CytatAngelOfTheNight Ja także jestem jeszcze młoda, rozwodu na szczęście jeszcze nie przeżyłam, ale byłam w toksycznym związku, z którego się całe szczęście uwolniłam. Ale widzę to dopiero dzisiaj. A wtedy....Byłam z człowiekiem tak naprawdę nic nie wartym, który mnie krzywdził i traktował jak przedmiot. Dawałam mu wiele szans, za każdym razem z nadzieją i wiarą, że się zmieni. A potem znowu to samo. Mimo że mnie krzywdził, chciałam do niego wrócić. Nie widziałam(!), co tak naprawdę się działo. Byłam zaślepiona. Gdyby nie przyjaciele.....pewnie nadal bym w nim tkwiła. Z perspektywy czasu dopiero zobaczyłam co to był za człowiek i jaki toksyczny był ten związek. I codziennie dziękuję Bogu(!), że udało mi się z tego wyplątać, że zaczęłam nowe życie, znalazłam pasję, cieszę się życiem, czuję że żyję! I staram się doceniać każdą chwilę. Chciałabym pomóc, ale nie ma na to recepty, gotowego rozwiązania. Wiem, że to bardzo trudne. Na wszystko trzeba czasu. Ja potrzebowałam wielu miesięcy, żeby dojść do siebie. To co mi pomogło i mam nadzieję, że pomoże Tobie to to, że starałam spojrzeć się na to z boku. Spójrz z boku. Wyobraź sobie małżeństwo - obce małżeństwo i sytuację, jaka Was/Ciebie spotkała. Jak zachowuje się żona. Co o niej pomyślisz? Co pomyślisz o tym mężczyźnie? Co byś mu doradził? Co myślisz o całej sytuacji? Druga sprawa - myślę że znienawidzić jest najłatwiej. Wiem, mało to budujące. Ale nienawiść daje mnóstwo siły! A jej teraz potrzebujesz. Trzy - znajdź jakąś swoją pasję, hobby, coś czemu będziesz mógł się oddać, coś co Cię pochłonie. Mi to bardzo pomogło. Jeśli mimo to nie będziesz mógł sobie poradzić, ja bym pomyślała o kontakcie z psychologiem Mam nadzieję, że chociaż troszkę udało mi się pomóc. Pozdrawiam i życzę dużo SIŁY!!!! Każda madra rada jest cenna i bardzo pomaga !!! Dziękuję Ja tak szybko sie nie uwolnie ...Mamy razem córeczkę ktora kocham ponad zycie.. Nienawiśc nie wiem co czuje . Raz nienawisc raz zal i tak co jakis czas co innego.. nie wiem sam co mysleć obwiniam siebie ze to moja wina , ze za bardzo chcialem by bylo dobrze .. Pasja ...teraz bardzo chce isc na sporty walki , zawsze lubilem sparingi troche boksowac dziekuje z a zyczenia Cytatecri16 Moi rodzice też zastanawiają się nad rozwodem, po 27 latach małżeństwa,od stycznia 2009 nie mieszkają razem. Mój ojciec też zdradzał mamę-od jakiś 15 lat.(ja mam niecałe 16) W sumie ona o tym wiedziała,czy tam miała jakieś podejrzenia,ale wygodniej jej było z dobrze zarabiającym mężem,w dużym pięknym domu,a nie tak jak teraz w bloku. Pewnie dalej żyli by razem gdyby nie ja i moje zdrowie-zaczęła się depresja, nerwica,problemy w szkole.. Wszyscy doradzali separację i tak się też stało. Ale wracając do Twojego przypadku- jeżeli raz czy więcej pojawiła się zdrada to już zawsze będzie się pojawiać.. Więc życie "razem" i męczenie się nie ma wg mnie sensu. Trzeba wybrać mniejsze zło. Współczuję i podziwiam dorosłość .. Też tak myślałem i mysle .. Niestety najgorsza prawdziwa prawde potwierdza taka sama sytuacja w zyciu innego człowieka .... To przykre że los nas tak doswiadcza .. Jak czytam toja wypowiedz zastanawiam co powie moja coreczka za dziesiec lat(bedzie miala tyle co ty ) Dzieki CytatBizuTiruRiru chyba fajny z Ciebie facet szkoda tylko ze tak kiepsko trafiłes z Ci współczuje,ale nie nastawiaj sie na " juz nigdy sie nie zaangazuje" bo jeszcze wiele przed Toba i nie spoj sobnie zycia prze taka małpe. napewno znajdzie kobieta która doceni takiego fajnego,wrazliwego faceta i trzymaj leczy rany Wiesz myślałem że na cudowna.....jedyna ...niepowtarzalna ....zjawiskowa....Z jednej strony jestem bardzo wrazliwy uczuciowy fakt ciezko sie przyznac ale wyplakac tez sie musialem kiedys nawet przy niej... Z drugiej strony nie mam zadnego hamulca jesli na imprezie zaczepia mnie nawalony gość ...dostaje w głowe od razu.. Nie wiem czy to nie moja wina ze chciałem za badzo zeby bylo dobrze zeby rodzina byla rodzina zeby było tak zawsze////////////// Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-07-27 17:47 przez Barthez27. Poznałam kiedyś fantastycznego człowieka, długo pisaliśmy ze sobą... mówił o "byłej dziewczynie", kiedy nasze znajomości się zacieśniły powiedział mi że mówiąc o dziewczynie miał na myśli żonę, byłą żonę. Jego opowieść wstrząsneła mną. Wzieli ślub ze względu na dziecko, po 5 latach rozwiedli się. Ona go zdradzała. Jego historia to prawdziwa kopia Twojej. Szalał z rozpaczy, miał życie ułożone pod nią i dziecko. Nagle wszystko zgineło, wtedy popełnił błąd. Poszedł do niej i chciał być z nią mimo rozwodu, przeżyli fantastyczny weekend, a po nim kolejne upokorzenie... Wyrzuciała go bo w poniedziałek miała "gościa". Rozstania są trudne, ale powroty są najgłupszą rzeczą! Nigdy nie zapomni się o przeszłości, zawsze żyje się w przeświadczeniu że ona znowu zdradzi... Poradzisz sobie, masz prace! Zajmnij się nią i swoim życiem. Wyznacz sobie cele, co chciałbyś teraz robić I dąż do nich, małymi kroczkami Musisz się uodpornić, wzieliście rozwód więc zrozumiałeś że nie chcesz tak żyć, nie brnij w to dalej, oderwij się od tego życia i żyj tak jak naprawdę byś chciał. Po paru latach była żona mojego, już teraz przyjaciela, chciała wrócić do niego... nie zgodził się. Wybaczenie to co innego niż powrót do takiego samego życia... Można przebaczyć wszystko, ale nie można godzić się na życie którego nie chcemy i nie mamy zamiaru tolerować. Nie bój się samotności, nie błagaj ani nie daj się sam ubłagać na powrót. Wszystko jest lepsze od życia w kłamstwach! Wszyskto wymaga czasu, jak jakaś koleżanka tu już napisała, trzeba swoje przecierpieć... Potraktuj to jak doświadczenie, szkołę życia. Więcej nie wrócisz do takiego życia, przecież stać Cię na lepsze) Dam Ci jedną radę. Po tych doświadczeniach możesz podejrzewać że "normalnych" kobiet już nie ma, nie oceniaj tak wszystkich, nie bądź podejrzliwy. I lepiej było by dla Ciebie żebyś zerwał związek w którym jesteś teraz. Ta kobieta jest dla Ciebie [jak to mówi mój przyjaciel] - Aspiryną... Ona też ma uczucia i nawet jeśli godzi się na taki związek to nie znaczy że łatwo jej to przychodzi. Może ma nadzieje że ją pokochasz, a jeśli nawet się tak by stało to ciekawe czy uwierzy w prawdziwość Twoich uczuć. Niech nie wiarze was przyzwyczajenie albo to że "nie mam innej to będę z nią". Postaw lepiej na przyjaciół, wychodz do ludzi a randki jak narazie sobie podaruj. Wpadasz z jednych kłopotów w drugie, w takiej sytuacji jest ciężko ocenić co dla nas jest dobre. Bycie z inną kobieta blisko to coś dobrego na krótką mete...Wybacz byłej żonie co zrobiła, przestań myśleć o życiu z nią, wtedy weź się za nowy związek. Powodzenia!! Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-07-27 17:52 przez stopshop. idż do psychologa może łatwiej będzie Ci sie podnieść po tym wszystkim Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Bozia im rączki dała, to niech pracują, inne jakoś pracują. ale tak to jest jak sie robić nie chce to potem wykorzystują jak jest okazja. Prawo piwinno zmienić, dorosła zdrowa młoda bezdzietna kobieta powinna pracować po rozwodzie, a nie że sąd przyznaje alimenty bo nie ma za co żyć. Kpina po prostu. Życie po rozwodzie wydaje się ponure, przykre, bezsensowne. Mieliście przed sobą tyle planów i marzeń, a nagle wszystko runęło w gruzach. Rozstanie przekreśliło wszystkie zamierzenia. Kryzys, którego nie dało się zażegnać, pozostawił po sobie smutek, żal, rozpacz, szok, łzy, wstyd, poczucie porażki i winy, ból, pragnienie zemsty, nienawiść i krzywdę. W chaosie tylu negatywnych uczuć trudno myśleć o optymistycznej stronie życia. Jak zacząć wszystko na nowo po rozwodzie? Jak przekuć rozstanie w konstruktywną lekcję życia, by nie popełniać tych samych błędów, ale móc tworzyć nowy i szczęśliwy związek? Zobacz film: "Pomysły na wspólne, rodzinne spędzanie czasu" spis treści 1. Cierpienie po rozstaniu 2. Jak radzić sobie po rozstaniu? 1. Cierpienie po rozstaniu Rozwód wymusza na człowieku uporanie się z przykrą przeszłością. By móc zacząć nowe życie, trzeba przepracować emocjonalny kryzys i swoistą żałobę, jaką przeżywa się po rozstaniu z dotychczasowym partnerem. Modyfikacji wymaga nie tylko sfera psychiki, ale rekonstrukcja dotyczy również przyziemnych spraw, jak kwestie mieszkaniowe, warunki sprawowania opieki nad dziećmi,obowiązek alimentacyjny, podział majątku itp. Rozwód to wyzwanie emocjonalne i logistyczne. Bez względu na motyw rozstania, stronę inicjującą rozwód czy staż małżeństwa cierpią wszyscy – kobieta, mężczyzna, dzieci. Niestety mimo złamanego serca i zawiedzionych nadziei, musisz podjąć ważne decyzje w podstawowych sprawach. Dzieci – chodzi tutaj o delikatne i rozważne zakomunikowanie pociechom o rozwodzie. Nie można udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy wiadomo, że od dawna wasze małżeństwo to fikcja. Musicie razem z partnerem oznajmić dzieciom, że się rozstajecie, ale że mocno je kochacie i że nie są winne temu, co się stało. Ponadto ustalcie, jak będą wyglądały teraz wasze kontakty, z kim dzieci będą mieszkać, kto będzie je odbierał ze szkoły, kto chodzi na wywiadówki, jak rozwiążecie kwestie wakacji, świąt czy ferii, co ze spotkaniami z dziadkami. Pamiętajcie, by nie mówić o sobie źle w obecności dzieci i nie narażać ich na konflikt lojalności, wciągając w koalicję i nastawiając przeciwko sobie. Dla dzieci rozwód rodziców to ogromny szok, dlatego oszczędźcie im dodatkowych cierpień i starajcie się, by jak najwięcej zostało „po staremu” – ta sama szkoła, te samo środowisko rówieśnicze, pora posiłków czy kąpieli. Dom – przed rozwodnikami stoi konieczność dogadania się w kwestiach lokalowych – kto gdzie mieszka, czy sprzedajecie nieruchomość i dzielicie się pieniędzmi, szukając mniejszych mieszkań, czy jedno się wyprowadza od drugiego. Sprawy finansowe – rozstanie wymusza wynegocjowanie także wysokości alimentów, podziału majątku, ustalenia, co i do kogo należy i jak wyglądać będzie kwestia konieczności spłat rat zaciągniętych kredytów. Relacje z przyjaciółmi i rodziną – sprawa na pozór błaha, ale jednak nie wiadomo, jak się zachować wśród wspólnych znajomych. Czy zmienić towarzystwo? Jak zakomunikować rodzinie o waszym rozstaniu? Dla przyjaciół to również niewygodna sytuacja. Znajomi czują przymus wybierania, po której stronie się opowiedzieć, z którą stroną utrzymywać kontakt. 2. Jak radzić sobie po rozstaniu? Rozwód to ogromny stres. Warto zatem mieć sieć wsparcia. Wypłakać się w samotności, wykrzyczeć ból, ale nie zamykać się na świat. Trzeba wyjść do ludzi. Podbudować nadszarpniętą samoocenę drobnymi przyjemnościami, np. wyjściem do kina albo teatru, zafundowaniem sobie czegoś nowego . Może w twoim towarzystwie są także rozwodnicy, którzy rozumieją traumę tych trudnych chwil? Szczera rozmowa z nimi może przynieść ukojenie i swoiste katharsis. Niektórzy podnoszą się po rozwodzie przez długi czas i wymagają specjalistycznej pomocy psychologa lub psychoterapeuty. Trudno bowiem zaakceptować, że miłość „od tak” wygasła, a partner przestał starać się o związek. Jeszcze gorzej, kiedy człowiek obwinia się za rozstanie i zastanawia się, w czym jest gorszy od nowej partnerki eksmęża. Nie można jednak bezustannie pielęgnować w sobie gniewu i nienawiści albo żyć nadzieją, że do siebie wrócicie. Trzeba zapamiętać miłe wspomnienia i stopniowo oswajać się z myślą, że teraz samodzielnie idziecie przez życie. Bezpośrednio po rozwodzie odczuwa się emocjonalną huśtawkę albo nie czuje się nic. Zawiódł najbliższy nam człowiek, świat jawi się w barwach szarości, a serce przeszywa niemiłosierny ból. Z czasem jednak człowiek przyzwyczaja się do nowych okoliczności i dostrzega plusy bycia singlem. Po emocjonalnym uporaniu się z rozwodem i przebaczeniu partnerowi można pomyśleć o nowym związku. Można zacząć chodzić na randki albo skorzystać z portali randkowych w Internecie. Nie warto bezmyślnie rzucać się w wir romansów. Pamiętajmy, by nie powtarzać błędów z przeszłości i pielęgnować relację, która może okazać się miłością „na dobre i złe”. polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: Mgr Kamila Drozd Psycholog społeczny, autorka wielu publikacji dotyczących rozwoju osobistego oraz warsztatów z doradztwa zawodowego i komunikacji międzypłciowej. związek z mężczyzną po rozwodzie - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy
Pewnożć siebie dla kobiet po rozwodzie “ trening dla kobiet poszukujących pewnożci siebie oraz motywacji zaczynając nowe życie Miejsce szkolenia: Centrum Warszawy Termin: 5-6 stycznia 2013 Czas: – Zapraszamy na trening skierowany do kobiet będących po lub w trakcie rozwodu. Przede wszystkim mamy na celu pomóc Ci rozpocząć nowy rozdział życia – często w podobnym żrodowisku, dlatego niezbędne jest byż odkryła i ugruntowała swój potencjał. Musisz dostrzec w sobie siłę, odkryć na nowo motywację w dążeniu do celu, a przede wszystkim nauczyć się radzić sobie z bólem i nieustannym wahaniem. Trening pomoże Ci zbudować nowy żwiat, będzie stanowił fundamenty dla Twojej energii. Poznasz wiele strategii komunikacji, dzięki czemu odważnie będziesz budować nowe relacje, nie patrząc wstecz. Istotnym elementem treningu jest także komunikacja i stosunki z dziećmi w trakcie, a także po rozwodzie. Nauczysz się je bronić przed konsekwencjami rozwodu, a także często Twoimi własnymi złymi emocjami, które są jego konsekwencją. Będziesz mieć szansę poznać i porozmawiać z ludźmi, którzy w pełni zrozumieją to dlaczego znalazłaż się tu i teraz – na treningu. Szkolenie poprowadzi międzynarodowo certyfikowany Coach i Trener “ Cyprian, którego rodzice niedawno się rozwiedli. Opis szkolenia: Rezerwacja:
Po rozwodzie znów możesz poczuć się jak towar eksportowy, dla którego wszystkie granice znów stoją szerokim otworem. Tym bardziej, że nie każdy samiec alfa zdążył przed ślubem przelecieć pół miasta – wielu mężczyzn przecież poślubia swoją pierwszą miłość, co często jest jednoznaczne z tym, że nie znają innego seksu Witam dotyczy mojej mamy. Chce podać ojca o rozwód ale nie wie co i zacznę wszystko od zaczęło się jakieś 15 lat temu ( żywicielem rodziny był wtedy ojciec (zarobki ok. 500zł).Dwójka dzieci: ja i brat (w chwili obecnej odpowiednio: 25 i 23 lata).Po 9 latach po ślubie mama zdecydowała się wyjechać za granicę aby polepszyć sytuacje materialną rodziny (zarobki ojca ledwo starczały na życie). Wszystko na początku było ok. 4 latach mamy wyjazdów sytuacja zaczęła się pogarszać (mama wyjeżdżała 2 razy do roku po 2-3 miesiące). Ojciec zaczął być zazdrosny o to, że mama "pracuje" tam mniej a zarabia więcej od niego - od tego się wszystko dręczyć mamę psychicznie, posądzać ją o różne rzeczy ( o romans, którego nigdy nie było). I tak było przez kolejne 2-3 ojciec wyjechał do sanatorium - problemy z dyskami w kręgosłupie. Tam poznał - jak mówi "koleżankę". Po powrocie z sanatorium do domu do chwili obecnej (będzie już ok. 10 - 12 lat) codziennie po kilka razie do siebie dzwonią (nawet przy mamie i przy mnie i moim bracie). Nawet kilka razy wyjeżdżali razem na wycieczki a raz był u niej w domu - jej mąż się wściekł, że przyprowadza kochanka do domu i wyważył drzwi i powybijał wszystko w domu (a to wiem, bo ta kobieta po tym zdarzeniu zadzwoniła do mamy z "wyjaśnieniami" - nie wiemy dlaczego i co chciała tym razy mama chciała porozmawiać z ojcem o tej kobiecie tyle razy rozmowa kończyła się awanturą. Ojciec uważał (i uważa do tej pory), że to tylko i wyłącznie jego sprawa z kim się spotyka, co robi. Nie obchodziło go (i nadal nie obchodzi) czy mieliśmy co jeść, w co się ubrać, jak nam szła nauka w szkole, .... Kompletnie na tym się nie skończyło. Od ok. 1999 roku ojciec wyprowadził się do innego pokoju i jego "przyjaźń" z tą kobietą kwitnie. Spotykają się 2-3 razy do roku. Doszło do tego, że gdy mama chce z ojcem porozmawiać, coś wyjaśnić to "skacze" do niej. Kilka razy się odgrażał, że ją zabije. Nawet raz ją popchnął - dobrze, że wtedy mój brat był w domu i ojca powstrzymał... Ojciec zrobił nawet listę, na której jest wszystko to co jego zdaniem mama zrobiła przeciwko niemu :-wymyślony kochanek,-że nie opłaca w domu niczego (dokłada się do płat z tym, że daje babci pieniądze do ręki),-że nie daje pieniędzy mojemu bratu (że nie utrzymuje jego, jego żony i syna - totalny bezsens naszym zdaniem, ponieważ mama nie ma dochodów a mój brat i bratowa mają pracę),-że mama skłóciła mnie z ojcem (jest to nieprawda, ponieważ mama nigdy ze mną nie rozmawiał na temat tego, żebym zawsze była po jej stronie. Poza tym jako nastolatka wszystko widziałam i słyszałam więc sobie przez te wszystkie lata zdanie wyrobiłam na jego temat. Nawet jak jeszcze mieszkałam w domu i byłam w ciąży to rzucił we mnie telefonem).- i wiele, wiele innych powodów wyssanych z palca i do domu: ojciec nie dokłada się do niczego od lat. Wszystkie posiłki je u swojej matki (mojej babci) i ją wykorzystuje i buntuje i ją i swego ojca przeciwko mamie. Dodam jeszcze, że mieszkamy w domu babci i dziadka, i że 1/4 domu jest przepisana na doszło do tego, że wszyscy troje (ojciec, babcia i dziadek) mamę dręczą psychicznie, ojciec się odgraża a nawet każą jej się "wynosić do swojej matki".Wszystko co mama zarobiła za granicą wkładała w dzieci (w nas) i w dom. Od 2 lat nie wyjeżdża za granicę a w kraju nie może znaleźć pracy (wykształcenie średnie, wiek: 46 lat). Pracowała jedynie 3 razy po 3 miesiące (okres próbny) oraz jeździ na maliny do swojej mamy (mieszka na wsi) i to są jej jedyne dochody. Gdyby nie pieniądze włożone w dom i brak miejsca zatrudnienia dawno by się jednym powodem jest to, że ojciec nadużywa alkoholu, codziennie wraca do domu po pracy pijany - prowadzi auto w stanie nietrzeźwym. (Czy można to jakoś udowodnić? ) A na propozycję leczenia wpada w po tylu latach dręczenia ma nerwicę, boi się wszystkiego, bierze leki uspokajające od lekarza bo cała się trzęsie. Uspokaja się dopiero u swojej mamy i u mnie jak przyjeżdża do wnuka. wtedy dopiero odżywia - chociaż na chwile zapomina o wszystkim. Ostatnio mama nawet rozważa ponowny wyjazd za granicę na 2-3 miesiące, że "odpocząć" oraz zarobić na dodam jeszcze to, że ja od 2004 roku już nie mieszkam z mamą (wyszłam za mąż). W domu mieszkają: mama, ojciec, babcia, dziadek, mój brat, moja bratowa i ich synek. Ja na rozprawie rozwodowej będę zeznawać na korzyść mamy, ponieważ chcę jej pomóc bo widzę jak się męczy i jak reaguje na wszystko co się dzieje w domu - boimy się z mężem o jej stan psychiczny, emocjonalny .... Natomiast co do mojego brata i bratowej mamy z mamą pewne obawy- nie wiemy do końca po czyjej stronie niejeden raz podczas awantury chciała zadzwonić na policję, po prostu zgłosić awantury ojca ale on się odgraża, że jeśli zadzwoni to zrobi to jeden i ostatni raz - drugiego już nie będzie miała okazji wykonać (groźby zabójstwa). Mama jest w sytuacji bez wyjścia a jedynym światełkiem w tunelu jest rozwód i uwolnienie się z toksycznej dla jej zdrowia związku z powyższym mama ma kilka pytań:1. jakie trzeba złożyć dokumenty w sądzie i gdzie je "załatwić";2. jakie są opłaty rozwodu (województwo: lubelskie);3. ile się czeka na rozwód, pierwszą rozprawę, jeżeli mama nie ma dochodów to jak może starać się o adwokata z urzędu (czy jest potrzebny) i o zwrot kosztów postępowania sprawy rozwodowej (mama nie ma pieniędzy, żeby wszystko opłacić);5. czy wyjazdy za granicę mogą być powodem na rozprawie rozwodowej o mamy winie za rozpad małżeństwa;6. czy ojciec może (po powyższym opisie) w jakiś sposób udowodnić, że mama jest wszystkiemu winna a on nie ma w tym nic winy z jego strony;7. jakie mama ma rzeczywiste szanse na dostanie rozwodu z orzeczeniem o winie męża (chce starać się o alimenty dla siebie);8. jak jest z podziałem majątku w sytuacji, gdy na mamę nic 'nie stoi", tzn. przed kryzysem wszystkie faktury itp były na ojca. Nie mają podpisanej intercyzy a od ok. 15 lat są rozdzielni majątkowo, tzn., że ojciec swoje zarobki zatrzymuje dla siebie a mama żyje z tego, co zarobi dorywczo;. Mama chce podziału majątku w postaci spłaty (formy pieniężnej) jej części ponieważ chce się wyprowadzić - czy jest to możliwe i czy trzeba dopłacać oraz znosić na innej rozprawie?;9. Kto może być świadkiem ( poza mną)? Czy mogą to być osoby z rodziny, które nigdy nie były świadkami awantury ale wszystko wiedzą od mojej mamy (mama żali się mnie, mojemu mężowi, swoim siostrom i swoim rodzicom). Sąsiedzi tak samo - jeden z nich jest na dodatek dwulicowy i zdolny do pobrania pieniędzy za fałszywe zeznania (wszystko dzieje się w domu, wśród 4 ścian);Będziemy wdzięczne o podanie nam numerów kontaktowych do dobrych adwokatów w Lublinie oraz szybkie odpowiedzi. Odpowiedzi możecie Państwo przesyłać również na maila: agusia_2005@ nam na czasie, żeby zacząć jak najszybciej i żeby mama uwolniła się z tej sytuacji i zaczęła "normalne" życie oparte przede wszystkim na spokoju wewnętrznym...Dziękujemy z góry wszystkim, którzy poświecą czas na przeczytanie historii mojej mamy, za zainteresowanie się sytuacją oraz udzieloną poradę, pomoc ... Nie rozumiem jednego - jak to się może stać (albo jak to się dzieje), że po rozwodzie "zostaje sie przyjaciółmi". Tak jest chyba tylko w amerykańskim filmie. Pozostaje przecież uczucie żalu, niespełnienia, zmarnowania szansy imniej czy bardziej skrywane pretensje. O jakiej przyjaźni tu mówić
~Dario 50 Drogie panie, nie każdy facet jest winny rozpadu małżeństwa, co robiłyście by poprawić, uzdrowić Wasze relacje ? Rozumiem Waszą solidarność ale jestem mężczyzną, z żoną przeżyłem prawie 25 lat plus 4 lata chodzenia ze sobą. To ja złożyłem pozew i ja broniłem się w sądzie bo jest stereotyp, że zawsze winny jest ,, chłop ,, Prawie dwa lata miałem w domu ,, gestapowca ,, chorą z zazdrości, dwulicową modliszkę, która robiła wszystko by wpędzić mnie żywcem do grobu. Koleżanki zawsze zazdrościły jej męża, żartami chciały się zamieniać, to rodziło obsesje zazdrości. ZNISZCZYŁA miłość, małżeństwo, rodzinę, dom. Pewnie teraz żałuje ale jest za póżno. Nie każdy mężczyzna to facet bez serca, są też dobrzy, wyjątkowi, kochający i pomagający, odpowiedzialni i dbający o rodzinę. Pozdrawiam.
Mój facet jest po rozwodzie z którego ma 5 letnią córkę. Przecież to z nim będę żyć, a nie z rodzicami. I nie słuchaj głupich tekstów, że jak ktoś po rozwodzie, to jest
Po rozwodzie, tak samo jak przed czujemy się osamotnione i mamy mnóstwo pytań i wątpliwości. Dobrze w tym czasie znaleźć czas tylko dla siebie na przemyślenia. Warto też słuchać rad doświadczonych kobiet, które potrafią motywować jak nikt inny. Przed spotkaniem: "Czas mamy" rozmawiamy z Angelą Madejską. Pani Angela Madejska przyjęła zaproszenie na nasze kobiece spotkanie: „Czas mamy” 19-go września. Idea spotkania oparta jest na dzieleniu się wiedzą i doświadczeniami w kobiecym gronie oraz znajdywaniu czasu tylko dla siebie i wspólnej zabawie, odprężeniu w kinie. Razem z Panią Angelą poruszymy na naszym spotkaniu trudny temat rozwodów. Będziecie też miały okazję porozmawiać z naszą Ekspertką osobiście i zaciągnąć potrzebnych porad. Tymczasem poznajcie się bliżej już teraz! Pani Angela Madejska udzieliła nam inspirującego wywiadu! Jesteś aktywną Kobietą, właścicielką firmy Wena 7, dyrektorem agencji w Prudential Polska, certyfikowanym coachem, mamą 17-letniej Julii i 13-letniej Pauli. Opowiedz jak to wszystko łączysz? Często słyszę to pytanie (uśmiech) czasem sama się nad tym zastanawiam. Myślę, że odpowiedź na to pytanie z jednej strony jest bardzo prosta, a z drugiej wymaga dłuższej opowieści. Prosta odpowiedź to miłość i ogromne wsparcie moich najbliższych: moich Rodziców, siostry, moich córek i ex-męża. Tak i tu właśnie zaczyna się ta dłuższa odpowiedź. Od czego zacząć? Od ex-męża (uśmiech). Są takie chwile w życiu kiedy trzeba się zastanowić „co dalej?”. Czasem jedyna odpowiedź to rozstać, rozwieść, zakończyć związek. Nie chcę generalizować, ale najczęściej pojawia się wtedy cała paleta emocji: gniew, żal, smutek, może nawet poczucie porażki… Być może powiem coś, z czym niektóre kobiety się nie zgodzą, ale… jeśli uświadomisz sobie, że to naturalne, że należy przejść pewnego rodzaju „żałobę” i jednocześnie wziąć odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, to potem według mnie trzeba wybaczyć… wybaczyć sobie i tej drugiej osobie. To jedyna droga, trzeba zamknąć za sobą drzwi, pewien etap, by móc otworzyć się na nowe. Po co nieść ze sobą niepotrzebny „balast”, który najczęściej ciąży tylko tej osobie, która go niesie. Czy to właśnie zrobiłaś po rozwodzie? Co wtedy czułaś? Czy to był dla Ciebie moment przełomowy? Tak, myślę, że to był przełom. Wszystko się zmieniło. Rozwód to poważna decyzja, a konsekwencje tej decyzji były przede wszystkim moje, ale oczywiście dotykały również moich dzieci (miały wtedy rok i 4 latka) Często zastanawiałam się później po latach czy to była słuszna decyzja i wciąż uważam, że tak. Między innymi dlatego, że dzięki niej lubimy się i szanujemy się nawzajem z moim ex-mężem, wspólnie choć osobno wychowujemy nasze dzieci. Oczywiście, zanim to wszystko nastąpiło była mieszanka uczuć: złość, smutek, żal, strach… były łzy, „czarne noce” i wciąż dręczące dwa pytania: „dlaczego?” i „co dalej?”. Pewnej „czarnej nocy” powiedziałam sobie dość! Zapaliłam w pokoju wszelkie możliwe światła, wzięłam w dłonie kartkę i długopis i napisałam plan działania. Punkt po punkcie co powinnam zrobić? Jak na nowo wszystko poukładać? Potem dzień po dniu wprowadzałam zmiany w życie… minęło kilka miesięcy „kurz opadł” i wtedy poczułam, że niby sytuacja jest opanowana, ale wciąż coś jest nie tak, czułam takie „nieprzyjemne” uczucie w ciele. Zaczęłam się zastanawiać co to jest i po co mi to. Szukałam książek na temat rozwodu, artykułów i doszłam do wniosku, że jeśli nie wybaczę, sobie i „Eksikowi”, to każdy następny napotkany przeze mnie mężczyzna, będzie dostawał po głowie za moje nieudane małżeństwo, a ja będę nieszczęśliwą, zgorzkniałą kobietą i co gorsza…”przekażę” TO moim córkom. Stąd pomysł na wybaczenie! Teraz jako coach mam swój własny wypracowany „proces wybaczania”. Wiele kobiet już z niego skorzystało i mam nadzieję, że wiele jeszcze skorzysta. Jak motywować się do nowych planów? Wierzę, że wszystko dzieje się po coś. Czasem w chwili rozpaczy trudno jest nam złapać dystans i spojrzeć na sytuację z pozycji obserwatora, ale warto zatrzymać się na chwilę, pobyć z samą sobą. Zastanowić się – co dalej? Co mnie motywuje do działania? Co sprawia, że rano wstaję? Warto spotkać się z kimś, kto postawi dobre pytania np. z coachem. Ja osobiście wierzę, że wszystkie odpowiedzi są w nas. Czasem mogą się nam one nie podobać, czasem nie chcemy ich słyszeć. ale one są. Dobrze postawione pytania pomogą je odkryć i się z nimi zmierzyć. Tym między innymi zajmuję się od lat. Pracuję coachingowo z kobietami, z mężczyznami i z parami…stawiam pytania…i czekam na odpowiedź…dalej to już jest praca z tymi odpowiedziami. Jak znów uwierzyć w partnerstwo? Przede wszystkim nie mierzyć wszystkich jedną miarą. Nie wrzucać do jednego worka. Każdy człowiek jest inny. Według mnie jest jedna zasadnicza sprawa: chcesz wejść w nowy związek po rozstaniu, rozwodzie - najpierw zrób porządek ze sobą, ze swoimi emocjami. Zadbaj o siebie i „pożegnaj się” z tamtym mężczyzną. Później wypisz to czego chcesz w związku, a czego na pewno nie i … otwórz się na nową znajomość. Jakie rady dałabyś kobietom na rozdrożu? Po pierwsze poradziłabym dobrze zastanowić się nad tym związkiem, czy małżeństwem. Czasem wystarczy nauczyć się ze sobą rozmawiać. Tak po prostu o życiu. Czasem warto opowiedzieć o naszej przeszłości (ale bez przesady ze szczegółami) o naszych obawach, o radościach, o przyjemnościach, o potrzebach, o seksie. Głęboko wierzę, że wszystko jest możliwe, jeśli dwoje ludzi tego chce i są gotowi na dialog, na zmianę, na życie ze sobą, a nie obok siebie…z kredytem na dom, odwożeniem dzieci do szkoły w tle i wymianą smsową co kto ma kupić... Po drugie jeśli dalsze życie razem stoi pod znakiem zapytania, to zacznij od siebie. Zastanów się (najlepiej z długopisem i kartką). Co ja daję temu mężczyźnie? W jakim obszarze on może liczyć na mnie? Co ja wnoszę w nasze życie i czy ja chciałabym ze sobą być…z taką jaka jestem w tym związku? Co mogę zmienić? Na jakie ustępstwa pójść by nie zapomnieć, nie zatracić Siebie? A potem pomyśleć w drugą stronę: co czuję kiedy On jest obok, co On wnosi w nasz związek, w moje życie, czy to co od niego otrzymuję jest wystarczające? W końcu: czy ten związek dodaje mi skrzydeł? Czy czuję wsparcie? Po trzecie – przypomnij sobie jak to było kiedy się w sobie zakochaliście. Przypomnij sobie dlaczego to właśnie Jego wybrałaś. Wróć na chwilkę do tamtych czasów i przypomnij sobie te uczucia, emocje i „motyle w brzuchu”. Odpowiedzi na te pytania pomogą podjąć odpowiedzialną i mądrą decyzję. Oczywiście służę również w tym obszarze pomocą. Nie wiesz co dalej? W którym kierunku iść? Chcesz porozmawiać? Wiesz co masz zrobić, zadzwoń do mnie lub napisz: @ lub 509-848-048 Na spotkanie z Panią Angelą Madejską zapraszamy już 19-go września do warszawskiego Kina Praha. Więcej informacji tutaj >>
Posty: 156. RE: Męki po rozwodzie-nękanie-manipulacja dzieckiem-wtrącanie się w nowe życie ! Wydaje mi się, że Twoja była zdała sobie w końcu sprawę co i kogo straciła. Jej zachowanie staje się desperackie bo wie, że do niej nie wrócisz, a ona już nie odbuduje tego co straciła.

Witam ! Jak się czyta takie roszczenia wobec byłych małżonków, to trzeba sobie zadać pytanie : A po co więc rozwód ?! To może wporwadźmy przepisy jak w krajach arabskich , ktore zezwalają na LEGALNE posiadanie wielu żonn .. warunek tylko jeden - aby je wszystkie utrzymać. Gdziej w akcie małżeńskim jest zapis, że to jest transakcja polegająca na tym, że jeden małożonek ma mieć utrzymanie dozgonne dzięki drugiemu ?!Ja uważam, że wiele małżeństw rozpada się właśnie dlatego, że jeden z partnerów, który przeważnie ma romans z "kimś" mówi sobie .... a teraz czas na rozwód, Wtedy się zaczyna udowadnianie, że ten drugi to winny, a ja załamny i nie mam za co żyć .. i frajer niech płaci !Sprawa jest jasna .. jeśli komuś się nie podoba wychowywanie dzieci i życie w rodzinie .. to niech idzie w swoją stronę, ale niech nie stara się żyć jak pasożyt nadal z czyjejś pracy i zaradności myślenia ! Ponoć w końcu w małżeństwie są równe prawa .. więc myślę , że co do finansów też i do zarabiania pieniędzy !Pozdrawaim .... czytelnik w trakcie rozodzenia się !

OTitKg.
  • 0roezic6o0.pages.dev/85
  • 0roezic6o0.pages.dev/48
  • 0roezic6o0.pages.dev/29
  • 0roezic6o0.pages.dev/77
  • 0roezic6o0.pages.dev/77
  • 0roezic6o0.pages.dev/83
  • 0roezic6o0.pages.dev/91
  • 0roezic6o0.pages.dev/45
  • jak żyć po rozwodzie forum